wyk.sł.muz. J. Babczyszyn
Być jesiennym, być smętnicą szarą, w lasach złotych pieścić
się ich gwarą,
mówią wszyscy, co raz to się gapią - on z jesienią wypił czarci napój.
Bo ja mam lato za pasem, w kieszeniach kilka wiosen,
zimę w czapce gdzieś schowałem - jeśli chcecie, to przyniosę.
Jesień, jesień, to już resztki lat. Zbieram myśli, słowa w
wiatry splatam.
Nie odejdę, póki się nie wzłocę, muszę jasno mieć na dalszej drodze.
A gdy zima, kiedy wiosna, lato - schowam pieśń złoto-kudłatą.
Niech dojrzewa, czeka na powroty, ja ją w turnie wzbiję, w czarcie
loty.
wyk. Kij/Toruń, sł.muz. A. Szarek
Nie myśl bracie, że pojutrze trzeba będzie wcześnie wstać,
dziś zaczęło się, a jutro - jutro będzie jeszcze trwać.
Dwa normalne dni łazęgi, od śpiewania stracisz głos.
Jutro trochę spuchną pięty, ale nic to - póki co…
Do dna, pijmy do dna za spotkanie na drugi rok.
Do dna, pijmy do dna za szaloną noc.
Zaszedł krwawy słońca rubin, w zamian masz ogniska blask.
Nie myśl bracie o swej lubej, ona gdzieś została tam.
Tylko tutaj jesteś sobą, czujesz znów wolności smak,
nie jest ważny żaden kłopot, więc śpiewajmy aż do dnia…
Do dna, pijmy do dna…
wyk. Seta, sł.muz. A. Wierzbicki
W rozstrzelanej chacie rozpaliłem ogień.
Z rozwalonych pieców pieśni wyniosłem węgle.
Naciągnąłem na drzazgi gontów błękitną płachtę nieba,
będę malować od nowa wioskę w dolinie.
Święty Mikołaju, opowiedz, jak to było,
jakie pieśni śpiewano, gdzie się pasły konie.
A on nie chce gadać ze mną po polsku.
Z wypalonych źrenic tylko deszcze płyną.
Hej ślepcze, nauczę swoje dziecko po łemkowsku,
będziecie razem żebrać w malowanych wioskach.
Święty Mikołaju…
wyk. Płazik, sł.muz. J. Strąkowski
Ja o drogę się nie pytam, bo nieważny dla mnie czas,
Nie zabłądzę, bo nie mogę, domu nie mam już od lat.
Grosza nie mam i nie będę nigdy swego domu miał,
ale zawsze robić będę to, co tylko będę chciał.
Jakiś drab kamieniem cisnął za mną, jak za jakimś psem.
Dziwią wtedy się ludziska, że coś pewnie ukraść chcę.
Gdy mnie głód za gardło ściśnie to dwie ręce jeszcze mam,
Dziwią wtedy się ludziska, że na chleb zarabiam sam.
Spać pod drzewem jest wesoło, a na trasie każdy brat.
Piasek sypie się pod koła, a ja wolny, jak ten ptak.
Idź, idź, przed siebie idź, nikt ci drogi nie zastąpi.
O nic nie lękaj się, nic ci drogi nie zastąpi.
wyk.KS2B, sł.muz. J. Borowicz
Żegnamy gasnący dzień
i mgły co nad wodą,
i wiatr, co w szuwarach zaplątał się tak,
jak mucha we włosach rozczochranych,
i cień lipcowej nocy,
co błądzi gdzieś po dnie
z parą pasiastych okoni…
Dobranoc niebo, dobranoc wodo,
dobranoc już, dobranoc.
Już pora rozbijać namioty
i chrust zbierać na ognisko.
Chleb kroić powszedni i z wiadrem
po wodę iść do zagrody.
Lecz jeszcze popatrzmy, jezioro się złoci
i słońce czerwone tak nisko…
Dobranoc niebo...
sł.muz.wyk. Adam Drąg
Zawinięte w kłębek drogi liczą na twój czas,
zamieniony w wielkie słońce dzień powoli gasł.
Chyba już czas wracać do domu,
w słońcu się chyli wierzbiny liść.
Chyba już czas wracać do domu,
w ciszy powrotu iść mi, iść.
O zielonej, mokrej ziemi głośniej śpiewa wiatr,
by najkrótszą drogę wybrać wróży z liści kart.
Światło dnia już pobłądziło w
drzewach i na ścieżce,
nieokryty zmrokiem został tylko wyraz "jeszcze".
wyk. Wespół, sł. K.I.Gałczyński, muz. E. Wang
Jutro popłyniemy daleko, jeszcze dalej niż te obłoki,
pokłonimy się nowym brzegom, odkryjemy nowe zatoki.
Starym borom nowe damy imię, nowe ptaki znajdziemy i wody,
posłuchamy, jak bije olbrzymie zielone serce przyrody.
Jutro popłyniemy…
Nowe ryby złowimy w jeziorach, nowe gwiazdy znajdziemy na niebie,
popłyniemy daleko, daleko, jak najdalej, jak najdalej przed siebie.
Jutro popłyniemy…
wyk.sł.muz. Karol Płudowski
Jest taka jedna piosenka we mnie,
zna ją, kto poznał wędrówki smak.
W mieście jej szukać nadaremnie,
w lesie zanuci ją każdy głaz.
Tyle jest nowa, o ile stara,
tyle co we mnie, poza mną jest.
Niczyja jak ten wiatr w konarach,
choć nieraz czuje ją wiele serc.
Widzę ją, kiedy oczy zamykam,
słyszę ją, kiedy cisza trwa,
bo to jest taka moja muzyka,
co im ciszej, tym ładniej mi gra.
Nie ma jej w wierszach, co na papierze
spisane z wiarą w słowa traf.
W górach jej szukam, bo w liście wierzę,
w drzewach jesiennych pełnych barw.
I piosnką żyję, choć ułomna,
bo nie ma nutek, brak jej słów,
lecz bez niej dusza ma bezdomna,
więc szukać muszę wciąż i znów.
Widzę ją...
wyk.sł.muz. G. Bukała
Kiedy niebo do morza przytula się z płaczem,
licho sosny garbate do reszty wykrzywia,
brzegiem nocy wędrują bezdomni tułacze
i nikt nie wie, skąd idą, jaki wiatr ich przywiał…
Do tawerny "Pod Pijaną Zgrają",
do tańczących, rozhukanych ścian
i do dziewczyn, które serca za złamany grosz oddają,
nie pytając, czy kto kiep, czy drań.
Kiedy wiatry noc chmurną przegonią za wodę,
gdy półsłońce pół nieba, pół morza rozpali,
opuszczają wędrowcy uśpioną gospodę,
z pierwszą bryzą znikają w pomarszczonej dali.
A w tawernie "Pod Pijaną Zgrają"
spływa smutek z okopconych ścian,
a dziewczyny z półgrosików amulety układają,
na kochanie, na tęsknotę i na żal.
Kiedy chandra jesienna jak mgła cię otoczy,
kiedy wszystko postawisz na kartę przegraną,
zamiast siedzieć bezczynnie i płakać, i psioczyć,
weź węzełek na plecy, ruszaj w świat, w nieznane.
Do tawerny "Pod Pijaną Zgrają"…
wyk. Ad Hoc / Toruń, sł. B. Nowicki, muz. J. Dzierżak
Takie zwykłe, takie małe tutaj mają wielką wagę,
wykrzykniki kolorowe wyglądają wciąż jak nowe.
Gawędziarze, gawędziarze, odgrzebują stare sprawy,
przy ognisku i przy kawie - nieciekawe i ciekawe.
O tym jak kiedyś w górach na pomoc ktoś krzyczał głośno,
o tym jak na Mazurach ktoś złamał wiosło,
o tym jak patyk trzasnął gdy wiatr za mocno dmuchał
i chyba każdy już zasnął, tylko autor słuchał.
Oczy szerzej się otworzą i przypomną, i pomarzą,
oni już nie mają czasu, ale dzieciom się przydarzą.
Opowieści, opowieści, takie tanie, no bo własne,
uśmiechają się, a jeśli przesadziłeś coś - nie zasną.
O tym jak...
wyk. Toruń, sł.muz. J. Dzierżak
Dzień kolejny minął, dzień co nic nie przyniósł,
Jeszcze się nie skończył, a nowy już wyrósł.
Tyle dni minęło, tyle marzeń,
tylu ludzi przeszło, tyle zdarzeń,
tyle marzeń sennych się nie spełniło,
tyle dobrych gwiazd ubyło.
Tyle słów powiedział, słów co nic nie znaczą,
może kogoś uraził, czyjeś oczy płaczą.
Znowu czasu mijanie, znowu minął dzień,
komu przyniósł radość, komu smutek zeń.
wyk. Wolna Grupa Bukowina, sł.muz. W.Jarociński
Wsłuchany w twą cichą piosenkę
wyszedłem na brzeg pierwszy raz,
wiedziałem już rzeko, że kocham cię, rzeko,
że odtąd pójdę z tobą.
O dobra rzeko, o mądra wodo,
wiedziałaś gdzie stopy
znużone prowadzić,
gdy sił już było brak.
Wieże miast, łuny świateł,
ich oczy zszarzałe nie raz
witały mnie pustką, żegnały milczeniem,
gdym stał się twoim nurtem.
Po dziś dzień z tobą rzeko,
gdzież począł, gdzie kres dał ci Bóg,
ach życia mi zbraknie, by szlak twój przemierzyć,
by poznać twą melodię.
wyk. T. Opoka
Mewy, białe mewy, wiatrem rzeźbione z pian,
skrzydlate białe muzy okrętów odchodzących w dal.
Kto wam szybować każe za horyzontu kres,
w bezmierne oceany, przez sztormów święty gniew?
Żeglarzom wracającym z morza
na pamięć przywodzicie dom,
rozbitkom wasze skrzydła niosą
nadzieję na zbawienny ląd.
Pamiętam tamte mewy jeszcze z dziecięcych lat,
drapieżnie spadające ze skał na szary Skagerrak.
Wiatr czesał w grzywy morze, po falach skacząc lekko biegł,
pamiętam tamte mewy, przestworzy słony zew.
wyk. Ryszard Krasowski, sł. J. Rutkowski, muz. A. Cichocki
Lato z ptakami odchodzi, wiatr wkręca liście w warkocze.
Dywanem pokrywa szlaki, szkarłaty wiesza na zboczach.
Przyoblekam myśli w kolory, w liści złoto, buków purpurę.
Palę w ogniu letnie wspomnienia, idę wymachując kosturem.
Idę w góry cieszyć się życiem, oddać dłoniom halnego włosy.
W szelest liści wsłuchać się pragnę, w odlatujących ptaków głosy.
Słony pot czuję w ustach, dzień spracowany ucieka.
Anioł zapala gwiazdy, oświetla drogę człowieka.
Już niedługo rozpalę ogień na rozległej górskiej polanie,
już niedługo szałas przytulny wśród dostojnych buków powstanie.
Wyk. Nasza Basia Kochana, muz. J. Filar, sł. kolektywne
Znałem małą sambę, sikoreczkę mambę,
buty mi spadają, kiedy tańczy.
Dała jej mamusia słodkiego cycusia,
żeby jej się śmiała do chłopców gębusia.
Na dachu i na drzewie, w chmurach, czasem w niebie,
tylko samba liczy się, z sambą można byle gdzie -
samba sikoreczka.
Na wysokim niebie chmurka chmurkę goni,
popatrz se dziewczyno, jak ja będę ciebie.
Jest w stodole kura, zarosła jej dziura.
Po to jej zarosła, żeby jaj nie niosła.
Na wysokim dębie gruchają gołębie,
a jeden nie grucha, bo to był wiewiórek.
wyk. Wątli Kołodzieje, sł.muz. J. Kołodziejczyk
Buty całkiem przemoczone
na nic się nie zdadzą komu,
plecak stary, płaszcz dziurawy,
czas powrotów, czas powrotów;
czas powrotów, czas powrotów
Takie to lasy i takie drzewa,
bezdroża, że nie śniło się nikomu.
Coś we mnie tańczy, coś we mnie śpiewa
i jeszcze nie chce mi się wracać do domu.
Resztki chleba na kolację,
smalec z puszki przesolony,
mama w mieście czeka z plackiem,
czas powrotów, czas powrotów
czas powrotów, czas powrotów.
wyk. Staszek Wawrykiewicz, sł.muz. M. Hrynkiewicz
Wolniej, wolniej, wstrzymaj konia, dokąd pędzisz w stal odziany,
Pewnie tam, gdzie błyszczą w dali Jeruzalem białe ściany.
Pewnie myślisz, że w świątyni zniewolony Pan twój czeka,
Żebyś przyszedł go ocalić, żebyś przybył doń z daleka.
Wolniej, wolniej, wstrzymaj konia, byłem dzisiaj w Jeruzalem,
Przemierzałem puste sale, Pana twego nie widziałem.
Pan opuścił święte miasto przed minutą, przed godziną,
W chłodnym gaju na pustyni z Mahometem pije wino.
Wolniej, wolniej, wstrzymaj konia, chcesz oblegać Jeruzalem,
Strzegą go wysokie wieże, strzegą go mahometanie.
Pan opuścił święte miasto, na nic poświęcenie twoje,
Po cóż niszczyć białe mury, po cóż ludzi niepokoić.
Wolniej, wolniej, wstrzymaj konia, porzuć walkę niepotrzebną,
Porzuć miecz i włócznię swoją i jedź ze mną, i jedź ze mną.
Bo gdy szlakiem ku północy podążają hufce ludne,
Ja podnoszę dumnie głowę i odjeżdżam na południe.
wyk. Koczewski-Bogdański, sł.muz. A. Koczewski
Z brzękiem ostróg wjechałem do miasta,
pod jesień było, czas złotych liści nastał.
W kieszeni worek srebra, czas do domu,
wtem za plecami woła głos
Usiądź razem ze mną, spróbuj mego wina,
z czereśni, wiśni, resztek lata choć jesień się zaczyna.
Tyle tej jesieni jeszcze jest przed nami,
zdążysz wrócić do domu, nim noc zawita nad drogami, hej.
Słońce stało w zenicie, bił południowy żar,
a w gardle kurz przebytych dróg.
Co tam, spocznę chwilę, przecież nie zaszkodzi,
do przejścia niedaleką drogę jeszcze mam.
Zbudziłem się w czerwieniach zachodu
pod starą karczmą, co rynek zamyka.
Zabrała moje srebro, duszę i ostrogi,
zostało pragnienie i tępy głowy ból.
Uwertura do pieśni o nocy czerwcowej
wyk.PUW, sł. Konstanty Ildefons Gałczyński, muz.M.Ochimowska
Kiedy noc się w powietrzu zaczyna,
wtedy noc jest jak młoda dziewczyna.
Wszystko cieszy ją, wszystko śmieszy,
wszystko chciałaby w ręce brać.
Diabeł dużo jej daje w podarku
gwiazd fałszywych z gwiezdnego jarmarku.
Noc te gwiazdy do uszu przymierza
i z gwiazdami chciałaby spać.
Ja jestem noc czerwcowa,
królowa jaśminowa,
zapatrzcie się w moje ręce,
wsłuchajcie się w śpiewny chód.
Ale zanim dur gwiezdny ją oplótł,
idzie krokiem tanecznym przez ogród.
Do ogrodu przez senne ulice
dzwonią nocy ciężkie zausznice,
a przy każdym tanecznym obrocie
szmaragdami błyszczą kołki w płocie.
Wreszcie do nas, pod same okna,
i tak tańczy, i śpiewa nam.
Ja jestem…
wyk.K. Lisiecka, sł.K.Berendt, muz.K.Lisiecka
Na Polanie Rusinowej kornie chylisz siwą głowę.
Staruszeczko nasza krucha - tylko wiatrów skalnych słuchasz.
Na pochyłe twe ramiona otulone w chust zasłonach
spływa życie przebogate - już zaklęte w twoją chatę…
Niech w niej ogień płonie, trwa,
ty w fartuchu nosisz drwa,
dajesz ciepła odrobinę
na czarną burz godzinę.
Babciu - dłonie twe spękane błogosławią wciąż polanie,
gdy w różańca łez paciorkach nizasz wszystkie dni za dniami.
Twą urodę wiatry zwiały, blasku oczu nie zabrały.
Ich uroda w twej dobroci, co źrenice twoje złoci…
Niech w nich ogień…
Bez słów (Chodzą ulicami ludzie)
wyk. Wolna Grupa Bukowina, sł.muz. W.Bellon
Chodzą ulicami ludzie,
maj przechodzą, lipiec, grudzień,
zagubieni wśróg ulic, bram.
Przemarznięte grzeją dłonie,
dokądś pędzą, za czymś gonią
i budują wciąż domki z kart.
A tam w mech odziany kamień,
tam zaduma w wiatru graniu,
tam powietrze ma inny smak.
Porzuć kroków rytm na bruku,
spróbuj - znajdziesz jeśli szukać
zechcesz - nowy świat, własny świat.
Chodzą ludzie miastem szarzy,
pozbawieni złudzeń, marzeń,
omijając wciąż główny nurt.
Kryją się w swych norach krecich
i śnić nawet o karecie,
co lśni złotem, nie potrafią już.
Chodzą ludzie, asfalt depczą,
nikt nie krzyknie, każdy szepce,
drzwi zamknięte, zaklepany krąg.
Tylko czasem kropla z oczu
po policzku w dół się stoczy
i to dziwne drżenie rąk.
wyk. Wolna Grupa Bukowina, sł.muz. W.Bellon
Skąd przychodził, kto go znał,
kto mu rękę podał, kiedy
nad rowem siadał, wyjmował chleb,
serem przekładał i dzielił się z psem.
Tyle wszystkiego, co z sobą miał - Majster Bieda.
Nikt nie pytał, skąd się wziął,
gdy do ognia się przysiadał,
wtulał się w krąg ciepła jak w kożuch
znużony drogą wędrowiec Boży.
Zasypiał długo gapiąc się w mrok - Majster Bieda.
Czapkę z głowy ściągał, gdy
wiatr gałęzie chylił drzewom.
Śmiał się do słońca i śpiewał do gwiazd,
drogę bez końca, co przed nim szła
znał jak pięć palców, jak szeląg zły - Majster Bieda.
Aż nastąpił taki rok,
smutny rok, tak widać trzeba,
nie przyszedł Bieda, zieloną wiosną
miejsce, gdzie siadał zielskiem zarosło,
i choć niejeden wytężał wzrok,
choć lato pustym gościńcem przeszło,
z rudymi liśćmi - jesieni schedą
wiatrem niesiony odpłynął w przeszłość / 3x
Majster Bieda.
wyk.Bombel, sł.S.Jesienin, muz.A.Wojda
Pójdę jak szary brat zakonny, albo włóczęga lnianowłosy,
w tę stronę, z której na zagony leje się jasne mleko brzozy.
Chcę ziemię z krańca w kraniec zmierzyć idąc za blaskiem gwiazdy płonej
i w szczęście bliźnich znów uwierzyć na miedzy żytem rozdzwonionej.
I mówię tak samemu sobie, patrząc na wite z łyka kręgi,
szczęśliwy, kogo przyozdobił kijem i torbą los włóczęgi.
Kto w swym ubóstwie nie zna troski, ani przyjaciół, ani wrogów,
i może z wioski iść do wioski, modląc się do spotkanych stogów.
Świt ręką pełną chłodnej rosy rumiane jabłka zorzy strąca,
kosiarze grabiąc traw pokosy pieśnią witają mnie na łące.
I mowię tak...
wyk.Seta, sł.J. Kasprowicz, muz.A. Mróz
Przy małej wiejskiej kapliczce stojącej wedle drogi
ukląkł rzępoląc na skrzypkach wędrowny grajek ubogi.
Od czasu do czasu grający bezzębne otwierał wargi,
to przekomarzał się z Bogiem, to znowu korzył bez skargi.
Hej, Panie Boże, coś wielkim Gazdą nad Gazdami,
po coś mi dał taką skrzypkę, co jeno tumani i mami.
Spraw to ażebym na zawsze umiał dziękować Ci, Panie,
że sobię rzępolę, jak mogę, że daję-li na co mnie stanie.
A jeszcze bardziej chroń mnie i od najmniejszej zawiści,
że są na świecie grajkowie pełni szumniejszych liści.
I niechaj pomnę w mym życiu, czy bliskim, czy też dalekim,
żem człowiek jest przede wszystkim i niczym więcej, jak człekiem.
Spraw w końcu bym przy tej kapliczce, obok tej wiejskiej drogi
klękał i grywał na skrzypkach - wędrowny grajek ubogi.
wyk. Browar Żywiec, sł.muz. J. Reiser
Letni deszcz po dachówkach szumi,
spać się kładzie każdy, kto umie zasnąć,
zasnąć, gdy pada letni deszcz.
Rzeki się pod mostami cisną,
tysiące kropel drążą swe pismo na szybach,
na szybach kładzie cienie zmierzch.
Jaworzyna górom się kłania,
spod obłoków szczyt odsłania,
pogoda będzie jutro -
będzie ładny świt.
Rozchmurzyła się Jaworzyna,
już nie płacze, śmiać się zaczyna,
pogoda będzie jutro -
nie będzie smutny nikt.
Noc się ściele na lasach mokrych,
gasną światła w oknach domów samotnych
- w nocy samotność gorsza jest.
Ludzie się kryją w swoich myślach,
zamknięte drzwi, zamknięte oczy, sen blisko
- blisko za oknem szczeka pies.
Jaworzyna górom się kłania…
sł.muz.R.Borkowski
Dzisiaj z wiatrem ranne mgły rozwiało,
ponad nami stanęły dostojnie,
jak śpiący rycerze wyrwani ze snu
Tatry zbrojne w ostre skalnie turnie.
Zobaczyłem Tatry ostre jak kindżały,
słyszałem, jak halny tańcował,
jak spadały z łoskotem lawiny, widziałem orła…
Wietrze wiej, a wodo tocz kamienie,
wietrze graj w bukowych strunach lasów.
Wodo śpiewaj w srebrzystych strumieniach,
wietrze graj, wietrze graj na turni basach.
Będę śpiewał z wiatrem, ze smrekami,
z potokami kamienie potoczę,
krzesanego zatańczę z turniami, z orłami ulecę…
Wietrze wiej, a wodo tocz kamienie...
wyk. AST WAT, sł.B.Kopcińska-Węgrzyn, muz. standard
Tysiąc osiemset czterdziesty był rok,
gdy pomyślałem, czas zrobić ten krok,
gdy pomyślałem, czas ruszyć się
by przeżyć coś na szlaku.
Filajli luli lula hej / 3x
Na kolejowym szlaku
A w tysiąc osiemset czterdziestym drugim
wiedziałem już, że cholernie to lubię,
wiedziałem już, że pokochałem
to podłe życie na szlaku.
A w tysiąc osiemset czterdziestym trzecim
poznałem moją dziewczynę Betty,
poznałem jasnowłosą Betty,
poznałem ją na szlaku.
A w tysiąc osiemset czterdziestym czwartym
zagrałem z nią w otwarte karty
i powiedziałem jej, że tramp
samotnie żyć musi na szlaku.
Nieważne, który to będzie rok,
gdy zechcesz w końcu zrobić ten krok,
gdy zechcesz w końcu ruszyć się
by przeżyć coś na szlaku.
Nieważne, ile mieć będziesz lat,
gdy znudzi cię twój spokojny świat,
gdy zechcesz mocno, po męsku żyć,
a tak się żyje na szlaku.
wyk. Smutne Skutki, sł.muz.W.Chyliński
Wiatr przystojny w garniturze
chce podobać się złej chmurze,
chmura w złości deszczem go przepędza.
Wiatr się schował w jakimś oknie,
jest szczęśliwy, że nie moknie,
a miał wkrótce chmurze być za męża.
Lecz nie jest źle, mogło być gorzej,
czasem w życiu zdarza się pechowy dzień.
Wiatr szczęśliwy w wolnym stanie,
zawsze stać go na zawianie,
zawsze stać go na samotny spacer.
A niejedna chmura teraz
kocha cierpi i umiera
mówiąc - wietrze, mogło być inaczej.
Lecz nie jest źle...
sł. W.Dąbrowski, muz.A.Wiejak
Ech ty, wysoka nocy tatrzańska,
zostań, nie odchodź jeszcze, pobądź.
Lisią czapę przekrzywiwszy z pańska
kroczy księżyc, bierze cię z sobą.
Zostań księżycu, zostań,
pozłoć się jeszcze, pozłoć.
Trudne jest każde z rozstań,
licho ten świt przyniosło.
Księżyc szedł w lisiej czapie jak dziedzic,
białe go świerki zaklinały
na zimowy sen obu Niedźwiedzic
i te Wozy - Wielki i Mały.
Świerki czekają roziskrzone, białe,
aż niebo rudym blaskiem pęknie.
Świt się budzi i czemu się bałem,
że o świcie może być mniej pięknie.
wyk.Grube Dudy, sł.muz.P.Frankowicz
Jest sroga zima, a o lecie już myślę nieśmiało,
kiedy z wiatrem i złotą kulą słońca
znów wyruszę na włóczęgę wspaniałą.
Gorące lato, mała ważka nad wodą szybuje,
senne żaby leniwie drzemią w stawie,
polny konik swe skrzypce szykuje.
Przy kominku ciepły płomień ciągle lato przypomina,
spójrz za okno, jak w zamieci tańczy z mrozem biała zima.
Zielone liście już gdzieniegdzie pożółkły na drzewach,
jesień idąc rozpina babie lato -
twoja buzia jest cała w złotych piegach.
Ale jest zima, mróz trzaska i rysuje figury,
byle jeszcze tak dotrwać aż do lata,
a potem opuścić szare miejskie mury.
Przy kominku…
wyk.sł.muz. G.Marchowski
Niesiesz smutku pełne serce, wciąż płynie czas. / 2x
Ale chmury twoje miną i zaświeci twoje słońce,
Niesiesz smutku pełne serce, wciąż płynie czas.
Ściskasz życie mocno w garści, wciąż płynie czas.
Ucieka miedzy palcami, tak niewiele go zostało,
Ściskasz życie mocno w garści, wciąż płynie czas.
Szybko pędzi wielki pociąg, wciąż płynie czas.
Jedni z niego wysiadają, drudzy wsiadają do niego,
Szybko pędzi wielki pociąg, wciąż płynie czas.
Tak niedawno był tu z nami, wciąż płynie czas.
Dzisiaj znika gdzieś za mgłą, nie pamięta go już nikt,
Tak niedawno był tu z nami, wciąż płynie czas.
wyk.Wątli Kołodzieje, sł.muz.J.Kołodziejczyk
Niech tam góry chwalą,
niech tam watry palą,
niech im w smrekach śpiewa wiatr…
A ja będę chodził po dolinach,
będę chodził po nizinach,
i nie spojrzę nawet w stronę Tatr.
Niech ci z gór tam wiosną
krokusy przyniosą,
albo jakiś inny kwiat…
Niech cię tam zatrzyma
w jego chacie zima,
niech wam śnieg przesłoni świat…
…tylko czasem spojrzę w stronę Tatr.
sł. K.I.Gałczyński, wyk.muz.A.Drąg
O dajcie mi te małe skrzypce,
może na skrzypcach wygram
wiatr i pochyłą ulicę
i noc, co taka niezwykła.
Ech muzyka, muzyka, muzyka,
spod smyka zielony kurz.
Lecą gwiazdy zielone spod smyka,
damy karo, bukiety róż.
Uwzględnijcie to mizerne granie
i nie bijcie, gdy wezmę źle
jaki ton na strunie baraniej,
na G, D, A czy E.
Prowadzi muzyka za smykiem,
a drzewa w niemej podzięce
oczami za smykiem suną,
zgrabiałe, duże ręce.
Na moście stoją. Przez liście
światło na smyk się sypie.
Posłuchajcie, to dziecko nuci
w czarodziejskim pudełku skrzypiec.
sł.muz. J. Filar
Siedzę, kiedy słońce lśni,
będę siedział, gdy zapadnie zmrok.
Czekam nowych, lepszych dni,
kiedy stare z nowym wznoszą toast.
Siedzę sobie, grzeję kości
sam na sam ze samotnością,
i nie czekam wcale gości,
w purpurowej filiżance piję wino.
Nic do marzeń, nic do żalu
kiedy stare z nowym wznoszą toast.
Siedzę sobie, grzeję kości
sam na sam ze samotnością,
i nie czekam wcale gości,
z purpurową filiżanką czekam wiosny.
Nic do marzeń...
sł.muz.P.Kasperczyk
Tam dokąd chciałem już nie dojdę, szkoda zdzierać nóg,
już wędrówki naszej wspólnej nadchodzi kres.
Wy pójdziecie inną drogą, zostawicie mnie,
odejdziecie - sam zostanę na rozstaju dróg.
Hej, przyjaciele zostańcie ze mną,
przecież wszystko to, co miałem, oddałem wam.
Hej, przyjaciele, choć chwilę jedną.
Znowu życie mi nie wyszło, znowu będę sam.
Znów spóźniłem się na pociąg i odjechał już,
tylko jego mglisty koniec zamajaczył mi.
Stoję smutny na peronie z tą walizą jedną,
tak, jak człowiek, który zgubił do domu swego klucz.
Tam dokąd chciałem już nie dojdę, szkoda zdzierać nóg,
już wędrówki naszej wspólnej nadchodzi kres.
Wy pójdziecie inną drogą, zostawicie mnie,
zamazanych drogowskazów nie odczytam już.
wyk.sł.muz. A. Drąg
Przekładanie rąk na obrazem dna,
tam, gdzie widać drugi brzeg
koncert życzeń zawsze trwa.
Skwar, południe, pogoda,
wspak we wodzie dwojący się las.
Taka rwąca, szumiąca ta woda,
taki rwący, szumiący ten czas.
Nierozwiany mit, w dali pierwszy plan,
w dwóch odbiciach drugi brzeg,
tylko wstawić w złoto ram.
Przechylony prom wolną drogę ma,
trzeba wierzyć w drugi brzeg,
by przepłynąć rzekę wpław.
wyk.Bogdański-Koczewski, sł. J. Harasymowicz, muz.A.Koczewski
Jak łasiczki ścieżka w śniegach
droga życia była kręta,
teraz z lasów zeszła na mnie
młodych jodeł zieleń święta.
Nieludzką ręką malowany jest
wielki smutek duszy mojej,
lecz nawet złockiej ikonie
ja nigdy nic nie powiem.
Wokół góry, góry i góry
i całe moje życie w górach.
Ileż piekniej drozdy leśne śpiewają,
niż śpiewak płatny na chórach.Wokół lasy, lasy i wiatr
i całe życie w wiatru świstach.
Wszyscy, których kocham, wita was
modrzewia ikona złocista.
Ważne są tylko kopuły pieśni,
które na górze wysokiej zostaną,
nikt nie szuka inicjałów cieśli,
gdy cieśle dom postawią.
Przyjaciele, którzy jemiołę czcicie,
dobrze, że chodzicie latem.
Wkrótce jodełkę zieloną spalicie,
by darzyła was ciepłym latem.
Wokół góry...