Zbój o imieniu Pimpek

 

Poznajcie się: to Zbój. Zbój naprawdę nazywa się Pimpek (przynajmniej w jednym ze swoich dwóch mieszkań, gdyż jest kotem przechodnim), ale takie imię dla kota... No, to może zostańmy przy Zbóju.

Zbój trafił do swoich ludzi na wiosnę 2005 roku. Został znaleziony na warszawskich ogródkach działkowych. Był wtedy małym, może sześciomiesięcznym kotkiem i podobno miauczał bardzo głośno pod daszkiem jednego z domków.

Człowiek, który znalazł Pimpka-Zbója miał duże skrupuły i przez kilka dni chodził na działki dopytywać się, czy komuś nie zginął kotek. Okazało się, że jacyś ludzie właściciele zanieśli maleńkie kocię na działki, gdyż nie chcieli go trzymać w domu i bardzo chętnie go oddadzą... 

Tak Zbój znalazł swoje, jak można sądzić, właściwe miejsce.

Zbój - pomijając zamiłowanie do książek - jest kotem grzecznym, daje się nawet kąpać, przynajmniej dopóki się go nie myje mydłem (kot w trakcie suszenia został udokumentowany obok)... Poza tym skacze na wszystko co się rusza, poluje na ołówki i zapędza je pod łóżka oraz szafy (ostatnio jego człowiek wydobył spod łóżka cztery ołówki). Poluje też na przytulanki. 
Zbój ma swój ukochany czarny fotel, na którym leży ostatnio na grzbiecie. Jest to forma samoobrony: wcześniej leżał na brzuszku, co powodowało, że nikt go nie widział - i podobno wszyscy na nim siadali. Teraz Biały Brzuszek świeci z daleka. 

Co jeszcze? Uzależnił swojego człowieka. Jest też nieszczęściem wszystkich domowych książek - szczególnie smakują mu płócienne okładki... Czyżby na zdjęciu obok oblizywał się po przyswojeniu kolejnej porcji słowa pisanego? 

 

powrót na Kocią Stronę Doradcy  |  powrót do Galerii  |  Lista imion