Wincenty Pretor, kot żbikopodobny |
Kot nazywa się Wincenty Pretor.
Jest oczywiście rasowy. Udało się go rozpoznać jako kota europejskiego, dziko
umaszczonego, marmurkowo-czarnego (może nie jest to doskonale widoczne na zdjęciu, na
którym za to można podziwiać dość rzadki widok jego spodniej strony z pięknymi
cętkami). W opinii jego człowieka umaszczenie i temperament wskazują na domieszkę
genów żbika. Jak przystało na urodzonego górala, jest z natury krewki. Urodził się gdzieś w lasach nad rzeką Poprad około 7 lat temu. Przeszedł - za pośrednictwem PKP - drogę od dzikusa do kanapowca, od kąpieli w chłodnych wodach Popradu do lotów balkonowych z piątego piętra, w pogoni za ptakami (takie hobby).
|
W mieście
zaanektował teren całego domu ze szczególnym upodobaniem do rozścielonych łóżek i
świeżego prania. Chętnie zwiedzał miasto w plecaku, ale zrezygnował z tego, gdy
odkrył w sobie powołanie pieszczocha: nie ma nic piękniejszego niż sen w ciepłym domu
na kolanach człowieka i miska pełna jedzenia. Jego człowiek uważa, że przebywanie z Wincentym wpływa kojąco na nerwy dzięki odpowiedniej jonizacji powietrza i hipnotycznemu mruczeniu, jakie daje się słyszeć podczas głaskania. Fakt, że nie jest w tym Wincenty Pretor wyjątkiem. Na zdjęciu - kot się waży (tylko dlaczego waga jest pod psem?). Wtedy Wicek miał trochę ponad trzy kilogramy, dzisiaj ponad pięć. |
To
zdjęcie nosi tytuł 'Czy to prawda, że w doniczce mieszkają myszki?'.
Gdy ktoś przychodzi do domu i sygnalizuje to za pomocą domofonu, Wicek jest już pod drzwiami i czeka na domownika lub gościa (chyba, że baaaardzo dobrze mu się śpi), podrywając się, gdy usłyszy odgłos otwieranych drzwi od windy. Jest bardzo rozczarowany, jeżeli ktoś dzwoni domofonem, a nie przychodzi do domu. Trzeba mu wtedy tłumaczyć, żeby nie czekał, bo nikt nie przyjdzie - nie rozumie tak nielogicznego postępowania. Bezbłędnie odróżnia dźwięk domofonu od telefonu (są podobne), inaczej niż niektórzy ludzcy domownicy. Nawiasem, z telefonu nie korzysta (bo telefon nie głaszcze). P.S. Wszystko co dobre kiedyś się kończy. Wincenty pożegnał się z tym życiem (mamy nadzieję, że jednym z wielu) 23 lipca 1999 roku. Cześć, Wicku! |
powrót na Kocią Stronę Doradcy | powrót do Galerii | Lista imion